Newsy

Jak mój upór pomógł mi w karierze automatyka?

Życie automatyka, szczególnie na początku, wcale nie jest krainą miodem i mlekiem płynąca. Wiem to po sobie, bo nieraz dostałem do d….

W tej nieco długiego wpisu chcę podzielić się z Tobą kilkoma sytuacjami. Będzie ciekawie! Czasami niemiło, czasami zabawnie. A na końcu coś wyjątkowego!

Ok, kawusia gotowa? Zapraszam na przygodę!

JESTEM DO NICZEGO?

Wiesz, gdzie złożyłem swoje pierwsze CV? Do Castoramy… Serio, po studiach w ogóle nie czułem, że mogę pracować w automatyce. Najzwyczajniej w świecie, nie czułem się przygotowany to tego zawodu, nie miałem ŻADNEJ pewności siebie. Głowa pełna wzorów, śladowe ilości praktyki. Studia były super! Relacje, znajomości, umiejętności rozwiązywania problemów i wytrenowany zmysł techniczny. Szkoda tylko, że praktyki było tak mało.

JAKOŚ DAM RADĘ z TĄ MASZYNĄ!

Na szczęście do Castoramy mnie nie przyjęli! Przełamałem w sobie tę niepewność i zacząłem szukać pracy w czymś związanym z automatyką. Natrafiłem na ogłoszenie dla “serwisanta maszyn + może być samouk”. Coś idealnego, pomyślałem! Dzwonię więc i od razu dostaję obuchem w łeb!

„No, to wpadnie Pan jutro i spróbuje naprawić jedną maszynę. Dostanie Pan schemat i wszystkie potrzebne narzędzia” 

STRACH MA WIELKIE OCZY!

Fala strachu mnie zalała! Przecież ja nie ogarniam! Nie znam się na maszynach, na urządzeniach, na schematach…. Dobra idę! Do odważnych świat należy! Coś poszperałem w internecie, informacji tyle co nic… Jadę na miejsce i…

Stoi skubana, stara, zerdzewiała, maszyna do redukcji odpadów – taka zgniatarka do śmieci.

“Nie uruchamia się, spróbuj ją naprawić, a jak Ci się uda to masz tę robotę.” usłyszałem od szefa i cóż, z miną pokerzysty zadałem kilka pytań, wziąłem swoją biedną narzędziówkę i idę. Przekręcam wyłącznik główny, logiczne – maszyny podłączone pod zasilanie zazwyczaj działają lepiej. Wciskam start i nic!

CZERWONY JAK CEG… JAK BURAK!

Lustra tam nie było, ale pewnie byłem czerwony jak burak.

Dobra Freestyle! Rozkręcamy, jakoś to będzie! Zdejmuję pokrywę i moim oczom ukazał się istny terminator, jakieś przewody różnych kolorów, jakieś urządzenia, których nawet rozpoznać nie umiałem. Gdybym wcześniej w firmie ojca na tak zwanego “czuja” nie grzebał w elektryczności, to bym w ogóle zrezygnował. Jakąś tam intuicję i mikropodstawy w tym zakresie jednak miałem, ale żeby w automatykę się grzebać? Nigdy! Odłączyłem zasilanie i ostrożnie zacząłem grzebać w przewodach.

SZCZĘŚCIE POCZĄTKUJĄCEGO?

“A może będę miał farta i po prostu jakiś kabelek się poluzował” – pomyślałem. I kurde! Z tymi moimi życzeniami jakoś tak jest i dużo się spełnia. WIDZĘ! Ewidentnie luźny przewód na stykach “jakiegoś” urządzenia z pokrętłami (teraz wiem, że to był przekaźnik czasowy).

Wpinam, dokręcam, na pewniaka zakładam już obudowę, podłączam zasilanie, przycisk start…. CISZA….

Kolejna fala lęku…

Wtedy pamiętam jak dziś, jak narodziła się we mnie ZŁOŚĆ. To właśnie wtedy złożyłem sobie obietnicę, że jak ogarnę ten świat automatyki, to będę dzielił się wiedzą jakiej brakuje do dzisiaj!

NIE PODDAM SIĘ!

Ponownie zdejmuję obudowę, biorę schemat i analizuję. Urządzenia miały oznaczenia na obudowie, oznaczenia styków. Każdy bardziej kumaty posługując się intuicją, po takim doświadczeniu już trochę czytać te schematy umie. Tak było i zemną. Znalazłem kolejną usterkę i co mnie zaskoczyło, taką samą! Znów odpięty przewód… Wpina, uruchamiam…

NIC! CISZA!

Po godzinie kolejnych prób i analiz zrezygnowałem.

DOBRA PODDAJĘ SIĘ…

Wołam szefa i z pokorą mu pokazuję, że dwie usterki znalazłem, ale coś jeszcze jej dolega. Ten się uśmiecha i mówi, “rozkręć jeszcze obudowę od przycisków i tam poszperaj…”

Skuuubany… już się zorientowałem, że sami spowodowali te usterki, aby mnie sprawdzić. Rozkręcam, patrzę… kolejny odpięty przewód od przycisku start…

Wpinam, uruchamiam… Brrrrrrrr… Działa!

Ulga i zadowolenie.

“DZIAŁA” – krzyknąłem, po szefa.

“Ile chcesz za ten serwis?” – dostałem jak w łeb pytaniem.

“A skąd ja mam wiedzieć” – pomyślałem. “Nie wiem, z 50 zł…” powiedziałem, a byłem tam ze 3h.

“O to tani jesteś ;), przyjdź jutro na 7 i się dogadamy”.

No i… przyszedłem, naprawiałem metodą prób i błędów te maszyny. Kilka z układów wymieniłem na nowe. Za każdym razem miałem ciężko, bo wszystkiego musiałem nauczyć się sam. Nie miałem kogo nawet tam zapytać o radę. I wiesz co. Nie jestem z tego dzisiaj dumny, działałem w dużej niewiedzy! Teraz wiem, że popełniłem w tych układach wiele błędów. Tak nie powinno być!

KOLEJNA PRACA.

Strasznie mi to dokuczało, że jestem chałturnik, że nie działam zgodnie ze sztuką inżynierską. Postanowiłem znaleźć inną pracę, gdzie znajdę ekspertów i mentorów. Zgłosiłem się na stanowisko Automatyka – programisty PLC w firmie Integratora Wodno-Kanalizacyjnego. I tutaj kolejna fala wstydu, bo na rozmowie otworzyli mi szafę sterowniczą i przepytali z rozpoznania urządzeń automatyki. Niektóre znałem, ale na wielu poległem. Wybrnąłem jednak z wielu pytań o sterowniki PLC i pewnie dlatego mnie przyjęli.

ZA DUŻO STRESU.

W tej firmie na prawdę się rozwinąłem, ale było dość toksycznie, koledzy zaczęli się zwalniać i za dużo dostawałem na swoje barki. Nawet zacząłem projektować całe układy sterowania. Przyznam, że sporo się wtedy nauczyłem, ale nie wytrzymałem tego psychicznie 🙁 Zwolniłem się i poszedłem na kolejną rozmowę o stanowiska Automatyka Utrzymania Ruchu.

UTRZYMANIE RUCHU?

Byłem świetnie przygotowany! Miałem prezentację swoich projektów, programów, schematów i osiągnięć. Na rozmowie zostałem jednak znokautowany pytaniem: “Jaka jest różnica między fotoprzekaźnikiem refleksyjnym a odbicowym”

Leżę, kwiczę, siara, wstyd!

Jak ja w życiu fotoprzekaźnika nie widziałem….

Normalnie powiedziałem, że nie wiem, że w poprzedniej branży tego nie było, ale wiem to, to, to i jeszcze to… i że jestem pasjonatą… i że za 2 miesiące wszystko będę umiał i… że będą zachwyceni, bo ja sobie radzę i żadnej pracy się nie boję.

I…

I…

Przyjęli mnie. Ale kurde… żeby podstaw czujników nie znać?

Ehh dzięki, że dotarłeś aż tutaj. Mógłbym takich historii wypisać setki. Serio, setki historii, w jakich przez niewiedzę o podstawach miałem problemy.

I mi ogromnie zależy, abyś Ty tych problemów nie miał. Nie chcę, abyś przez lata się o tych podstawach dowiadywał. Po co!?
W jednej pracy będziesz dowiadywał się o jednej części podstaw o urządzeniach w drugiej jeszcze coś innego? Po co masz latać do starszych kolegów z byle pierdołą.

Czy nie lepiej mieć ponad 250 asów w rękawie?

Właśnie tyle lekcji jest w pełnym kursie Podstaw Automatyki w praktyce!

Wejdź, zapoznaj się i koniecznie przeczytaj opinie obecnych kursantów 🙂